poniedziałek, 28 lipca 2014

1. W życiu nie ma przypadku.

   Intensywna zieleń liści otaczała ją niczym kołdra. Korony dębów poruszały się lekko z winy delikatnego wiatru. Promienie słoneczne przebijały się przez potężne konary wielkich drzew. Zostało dosłownie kilkadziesiąt minut do zachodu największej i najstarszej gwiazdy tego świata, więc całą okolicę spowiła pomarańczowa poświata. Niebo było bezchmurne, także w każdym umyśle mieszkańca miasta ukazało się przeświadczenie o obecności miliardów gwiazd na granatowym płótnie Boga dzisiejszej nocy. Zapowiadała się naprawdę romantyczna sceneria. Szkoda tylko, że ona znów została sama... Porzucona, jak pies. Teraz już bezpański. Nigdy nie była czyjąś własnością, ale poczucie, że nie ma nikogo, komu mogłaby zaufać bezgranicznie, rujnowało ją od środka. Na zewnątrz wyglądała na silną, pewną siebie kobietę, ale tak naprawdę była wrakiem, w dodatku zapomnianym. Czuła się z tym potwornie.
   Szła wolno, w końcu nie miała gdzie i do kogo się spieszyć. Wytarła pojedynczą łzę spływającą po jej opalonym policzku. Wyciągnęła z torebki okulary typu pilotki i założyła je. Nie chciała, by ktoś widział, jak płacze. Musiała przecież zachować maskę, jako przyszła pani prawnik nie mogła się poddać słabościom ani uczuciom, ale to drugie przychodziło jej znacznie ciężej.
   Mijali ją ludzie.Mniej lub bardziej przyjaźnie wyglądający, lecz wszyscy obcy, nieznani. Jeden był wyjątkowo podobny do aktora z "Doktora House'a"... Tego przystojnego blondyna, co jest niedoszłym księdzem i sypia z losowymi dziewczynami. Też chciałaby mieć w sobie taką lekkość, a przede wszystkim nie przywiązywać się tak bardzo do ludzi... Szczególnie tych mężczyzn, z którymi choć raz przeżyła coś więcej niż tylko francuski pocałunek.
   Pod podeszwami jej butów znalazła się kostka chodnikowa. Do mieszkania zostało jeszcze jakieś dziesięć minut drogi. Poczuła kolejną falę złości, niczym prąd przebiegający przez jej żyły. Sięgnęła do kieszeni po słuchawki i wcisnęła je w uszy z dużą siłą, zadając sobie przy tym lekki ból. Podłączyła je szybko do telefonu i zwiększyła dźwięk na full. W umyśle huczały jej słowa wydobywające się z ust wokalisty Comy, Piotra Roguckiego.
Niech będzie chwała Bogu, a w mojej duszy spokój...
   Odetchnęła głośno i z niemniejszym hukiem jaki panował w jej podświadomości i kanale słuchowym wpadła na jakiegoś mężczyznę. Pospiesznie wyciągnęła jedną słuchawkę.
- Przepraszam - mruknęła, znów zatapiając się w ulubionej melodii.
   Poczuła stuknięcie w ramię. Zakląła w myślach i wyłączyła muzykę.
- Coś nie tak? - warknęła na bruneta.
- Sądzi Pani, że przeprosiny wystarczą? - wskazał na pękniętą szybkę w komórce.
- Nie kazałam Panu pisać smsa, idąc ulicą, i nie patrzeć przed siebie, ale skoro Pan taki szczegółowy to ile Pan chce? Jaka kwota Pana zadowoli? Stówka? Dwie? - wyciągnęła portfel.
- Nie bądźmy materialistami - uśmiechnął się zalotnie.
- Nie mam nastroju do flirtowania. Przykro mi.
   Odeszła.

__________

Witam.

Dzisiaj pierwszy rozdział, trochę krótszy niż reszta, które do tej pory napisałam.

Komentujcie, bo to motywuje. Mam nadzieję, że i pod tym epizodem pojawi się minimum dziesięć Waszych opinii.
Wpisujcie się do "Czytelników", a będziemy się spotkać regularnie.

Przepraszam za opóźnienie na Wronce, ale znów pomyliłam rozdziały i muszę spisać ten właściwy.

Pozdrawiam, Zuza.

środa, 23 lipca 2014

Prolog

Zaciśnięte zęby, wstrzymywane łzy i nienawiść w oczach.
Wciąż założona na twarz maska.
Maska spokoju i silnej osobowości.
W środku była krucha, jak francuskie ciasto.
Wystarczała niewielka siła, by ją zniszczyć.
Lecz świat o tym nie wiedział.
Gdyby wtedy wiedziała, jak ten wbity w plecy nóż zmieni jej życie.
Nigdy nie sądziła, że zdejmie przed kimś swą maskę tak szybko.
Nie miała pojęcia, ile może dać zmiana otoczenia.
Nie znała wcześniej bezinteresownej pomocy obcych ludzi ani życzliwości.
Żyła w żelaznych ramach, a teraz zobaczyła światło dnia.
Zakochała się w wiecznie zimnej wodzie i złocistym piasku.
Pokochała Trójmiasto.

__________

Witam ponownie!
Opowiadanie z Andrzejem miało być moim ostatnim, ale mój mózg znów spłatał mi figla. Myślę, że tę historię skończę jeszcze przed Nowym Rokiem. Rozdziały raczej nie będą dodawane systematycznie. Szczególnie teraz, w wakacje.
Wielka prośba: komentujcie oraz wpisujcie się do "Czytelników"! Chcę zobaczyć, ile osób tu ze mną jest.
Pozdrawiam, Zuza!

wtorek, 22 lipca 2014

Obsada

Julia Gregorczyk, 24 lata

Porzucona, zawiedziona i zrozpaczona.
Piękna, pracowita i uczciwa do bólu studentka prawa.
Marząca o szczęśliwej rodzinie i spokojnym życiu.

Mateusz Mika, 23 lata

Nieszukający kontrowersji, ale za to poszukujący miłości.
Siatkarz reprezentacji Polski oraz LOTOS-u Trefla Gdańsk.
Przyjmujący, który pozytywnie zaskoczył cały polski naród.

Reprezentacja Polski w piłce siatkowej mężczyzn

Piąta pozycja w najnowszym rankingu FIVB.
Kadra nieoficjalnego sportu narodowego.
Duma wszystkich obywateli.