niedziela, 2 listopada 2014

12. W życiu przychodzą takie chwile, że trzeba stawić czoła przeszłości.

   Czym jest nieporozumienie? Czymś, co na dobrą sprawę w ogóle nie powinno się zdarzyć? Czymś, co wynikło ze złej interpretacji jakiejś wiadomości lub pojęcia? Czym ono było?
   Według niej całe życie, szczególnie to uczuciowe było jednym wielkim nieporozumieniem. Wszyscy faceci, z którymi choć raz przeżyła miłosne i cielesne uniesienia, byli pomyłką.
   Wrzucała swoje rzeczy do walizek niemal na oślep. Nerwowo przygryzała od środka dolną wargę, jak to miała w zwyczaju. Spakowała kosmetyczkę oraz ładowarkę do telefonu i rozejrzała się po hotelowym pokoju. Zdjęła poszewki z pościeli i złożyła je w kostkę, uprzednio przewracając na lewą stronę.
   Ktoś dobijał się do jej drzwi.
- Proszę!
- Co ty wyprawiasz?! - kapitan biało-czerwonych wparował do jej lokum.
- Nie krzycz. Wyjeżdżam. Wracam do kraju.
- Dlaczego? Już masz nas dosyć? - usiadł na łóżku.
- Nie o to chodzi. Między innymi zrobiłam coś złego i przez moje tchórzostwo muszę uciec. Nie wydaj mnie, Winiar, błagam cię - opadła na miejsce obok niego.
- Co takiego zrobiłaś?
- Nie chcesz wiedzieć. Naprawdę nie chcesz.
- Grubsza sprawa?
   Po tonie jego głosu wyczuła, że wie o co chodzi. Spojrzała na niego niepewnie i powoli pokiwała głową. Wyglądała, jak skarcony pies albo spłoszona sarna. Bała się jego reakcji. Sądziła, że się na nią wydrze, ale takiego zachowania nawet w najdalszej podświadomości się po nim nie spodziewała.
   Poklepał ją pokrzepiająco po plecach i polecił głową z dezaprobatą.
- I co ja mam ci powiedzieć? - wzruszył ramionami. - Musisz wymyślić sobie dobrą wymówkę na wyjazd. Chyba tylko tyle już teraz możesz zrobić.
- Mam wymówkę. Moja matka dała znak życia. Muszę jej wyrzucić wszystkie żale i powiedzieć, żeby zostawiła mnie w spokoju. Ma tupet, zołza.
- To twoja matka - jęknął.
- Zostawiła mnie, wraca po ośmiu latach i sądzi, że będzie mogła ingerować w moje życie. Niedoczekanie - prychnęła.
- Chodź na śniadanie - zmierzwił jej włosy.
- Dzięki, Misiu - posłała mu mordercze spojrzenie, poprawiając to, co on zepsuł. - Dlaczego nie przyleciałeś z żoną?
- Antoś jest jeszcze za mały na podróże i nie ma wyrobionego paszportu zresztą, a Oliwiera samego nie chciałem zabierać. Nie miałby się kto nim zająć, a non stop na ciocię Paulinę nie można liczyć. Kobieta wyzionęłaby ducha.
- W sumie racja...
   Zeszli do restauracji. Usiadła obok standardowej ekipy: Mika, Buszek, Wrona i Kłos. Już o czymś rozprawiali. Dość żywiołowo nawet.
- Co się stało? - położyła talerz na stół.
- Wymieniamy poglądy.
- Już myślałam, że planujcie trzecią wojnę światową albo co najmniej powstanie narodowe lub zryw przeciwko Francuzom za to, że w czterdziestym czwartym nie pomogli nam w Warszawie.
- Aż tak ambitni nie jesteśmy - zaśmiał się Andrzej.
- Jakieś plany na dziś, jak udamy się na trening? - zapytał Buszu, pochłaniając swoją porcję.
- Powrót do Gdańska...
- Co? - Mikuś się ożywił. - Dlaczego?!
- Moja matka przyjechała do Bełchatowa. Nie przepuszczę okazji, by wszystko jej wyrzucić. Nie po tylu latach, Mateusz. Tyle przez nią wycierpiałam... Teraz czas się odpłacić.
- To dlatego wyprowadziliście się z Warszawy? - dociekał Kraczący.
- Tak. Mikuś, zrozum mnie. Nie wyjechałabym, gdyby nie matka - przez ułamek sekundy jej wzrok skupił się na Rafale. - Przepraszam, że tak to wygląda. Miało być zupełnie inaczej. Pod niemal każdym względem...
   Pod stolikiem odnalazł jej dłoń i uścisnął ją.
- Rozumiem. Jak tylko i my wrócimy to musimy się spotkać - uśmiechnął się.
   Odwzajemniła gest z lekkim zawahaniem.

__________

Witam.

Nie będę tu rozwodzić się nad tym, jak znów bardzo się na Was zawiodłam, bo coraz częściej myślę, że to opowiadanie nie ma sensu. Nieważne.

Chciałam Wam przekazać, że ten rozdział pojawił się tak późno nie tylko dlatego, że nie miałam czasu, ale również i chęci, więc doszłam do wniosku, że to definitywnie ostatnie rozpoczęte przeze mnie opowiadanie. Ja już po prostu nie mam siły produkować się dla czegoś, co nie daje efektów. Nie daję rady, bo z każdym rozdziałem jest tu mniej komentarzy, a ze mnie coraz bardziej schodzi powietrze.

Przepraszam, inaczej nie potrafię.

Susan.

10 komentarzy:

  1. Kolejny świetny rozdział. Czekam aż akcja się rozwinie jeszcze bardziej! Pozdrawiam i pisz dalej :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisane już dawno jest całe opowiadanie. Akcja będzie się rozwijać z każdym rozdziałem, ale oczywiście już bliżej końca niż początku. Tradycyjnie. Pozdrawiam również!

      Usuń
  2. świetny, chyba mój ulubiony. zresztą jak wszystke haha, czekam na następny!/cherspierogi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że wszystkie bardzo przypadły Ci do gustu. Mały poślizg tradycyjnie, jeśli chodzi o nowość, ale spokojnie, pojawi się!

      Usuń
  3. ej ej, ani mi się waż kończyć :( to jest cudowne *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zainteresowanie moją twórczością jest cholernie małe, a opowiadania moim zdaniem na Oscara nie zasługują, poza tym nie mam czasu na ciągłe zaczynianie czegoś nowego. Sama gubię się ze swoimi myślami, ale nie jestem w stanie poświęcać na to wystarczającej ilości czasu, zrozumcie mnie.

      Usuń
  4. Właśnie. Zabraniamy kończyć!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to już postanowione i nie ma czego zabraniać, Kochani.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Mogę pisać flaki z olejem, ale wtedy to już w ogóle nikt tu nie zajrzy.

      Usuń