sobota, 27 września 2014

9. Kobieta samodzielna jest bardziej pożądana.

   Rozciągnęła się na kanapie i zaśmiała z kolejnego żartu odpowiedzialnego przez Mikę. Spotkali się już drugi czy trzeci wieczór. Korzystali z czasu, który mogli spędzić razem przed zgrupowaniem we Francji. Gdy treningi w Bełchatowie tylko się skończą, ona przenosi się do Trójmiasta. Został jej jeden dzień na pożegnanie się z ukochanym miastem, ulubioną halą i ludźmi, których spotkała na swojej drodze.
   Siedział na podłodze, opierając się plecami o sofę, a ona bawiła się kołnierzykiem jego kraciastej koszuli.
- Dasz sobie sama radę w Gdańsku?
- Muszę - pogłaskała go po policzku pokrytym kilkudniowym zarostem.
- W razie czego dzwoń. Już tam mieszkałem kilka lat temu, więc trochę znam tamto miasto.
- Przestań trząść portkami. Jestem dużą dziewczynką, wiesz?
- Zauważyłem - prychnął.
- Chcesz owacje na stojąco?
- Nie zaszkodziłoby - podpuścił ją.
- To wstawaj i sobie zaklaszcz.
- Opuśćmy sobie tę przyjemność - mruknął. - Opowiesz mi o swojej rodzinie? Miałaś mi to wyjaśnić, pamiętasz?
- Pamiętam. Racja, jakoś do tego mi się nie paliło, ale skoro chcesz to proszę bardzo - wypełniła płuca dużą ilością powietrza. - Mój tata jest prawnikiem i zawsze fascynowała mnie jego praca, dlatego wybrałam ten sam zawód. Rodzeństwa jako takiego nie mam, ponieważ mój przyrodni, młodszy brat mieszka w Kanadzie, a jego nienormalna matka uniemożliwia mi z nim kontakty. Sądzi, że spróbuję go zabrać do Polski. Młody tak czy siak rozmawia ze mną na Skypie i próbuje wszelkich rozwiązań, by nie zepsuć naszych relacji. Nieźle mu się za to obrywa, ale nie rezygnuje. Jestem z niego dumna.
- Twój ojciec był niewierny?
- To nie takie proste. Moja matka miała romans, a dopiero potem, jak byli w separacji, mój tata miał "skok w bok" i tak oto na świat przyszedł mój brat. Miałam wtedy dziesięć lat. Sprawy rozwodowe ciągnęły się w nieskończoność. Gdy miałam piętnaście lat, tata zażądał, żeby odebrać mamie prawa rodzicielskie, ponieważ nadużywała alkoholu. To poszło znacznie szybciej. W dniu moich szesnastych urodzin moja mama zerwała ze mną wszelkie kontakty. To był najgorszy dzień mojego życia - wycedziła przez zęby, a po jej policzkach pociekły łzy. - I cały makijaż szlag trafił.
   Zajęła miejsce koło niego i wtuliła się w jego tors. Objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie mocniej. Wyciągnęła z kieszeni chusteczki, otarła mokre lica i wydmuchała nos.
- Sorry.
   Zaśmiał się i ucałował ją w czoło.
- Nic się nie stało, Śliczna - pogłaskał ją czule po ramieniu.
- Moje życie jest do dupy. Zawsze będę próbowała naprawiać swoje związki, a nie tylko je rozwiązywać. Pomińmy ten poprzedni. Tamten facet był chamem.
- Nakopię mu do dupy.
- Mówiłam ci coś kiedyś, nie? - spojrzała na niego, marszcząc brwi.
- Może - mruknął, zbliżając swoją twarz do jej.
   Cały czas patrzył jej prosto w oczy. Ich usta dzieliła coraz mniejsza odległość, aż w końcu połączyły się. Ujęła jego twarz w dłonie i rozkoszowała się chwilą. Całował dobrze, nie mogła zaprzeczyć. Trwali w tym transie dobrych kilka minut. Żadne z nich nie chciało tego przerywać.
- Jestem lepszy od Roberta? - zaśmiał się, gdy ich wargi się rozstały.
- Trudno stwierdzić. Oboje jesteście dobrzy - pokiwała głową z uznaniem.
- No tak... On ma więcej doświadczenia.
   Wybuchnęła śmiechem i musnęła jego usta.
- Zawsze możemy to zmienić w sumie - odwzajemnił pocałunek.
- Może frytki do tego? - trąciła go w ramię.
- Nie szturchaj mnie tu! Jeszcze kontuzję złapię!
- Za nogi chyba - wytknęła mu język.
   Zaśmiał się i zaczął ją łaskotać, co wywołało masę obelg pod jego adresem.

__________

Witam, cześć i czołem!

Tym razem trochę krócej niż poprzednio. Trochę przejściowy rozdział, choć nie takiż znów nudny... Pierwszy pocałunek Gregorczyk i Miki! Pierwszy, jeśli dobrze pamiętam i nic nie schrzaniłam w przywoływaniu wspomnień. W każdym bądź razie pierwszy tak subtelny, szczery i bądź co bądź intymny (bez skojarzeń, proszę).

Przypominam o komentarzach i kilku słowach spod poprzedniej części opowiadania.
Lubię pisać opowiadania, szczególnie te, które publikuję, co nie zmienia faktu, że jeszcze milej czyta się Wasze komentarze i rozmyślania na temat dalszych losów bohaterów.
Szczególnie miło czytało mi się komentarze pod epilogiem na opowiadaniu z Nikołajem Penczewem i Mattem Andersonem (link znajdziecie u dołu bloga). Byłam z siebie dumna, ponieważ potrafiłam w Was wzbudzić ogrom emocji. To dla autora bardzo ważne, wierzcie mi.

To tyle, Susan.

8 komentarzy:

  1. awww... *o* jeju, czy ja już mówiłam że mam słabość do Mateusza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam do niego słabość i mam nadzieję, że zdołam sobie z nim zrobić zdjęcie po meczu.

      Usuń
  2. jestem :D jeju *.* tak kochanie jest ^^ pozdrawiam, @Siatkowkowe

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjemny i mimo swojej długości dość ciekawy, nawet bardzo. Przyjemnie mi się to czyta i jest to tylko i wyłącznie twoja zasługa, naprawdę jesteś dobra w tym co robisz. Podoba mi się to, że ich relacje bądź, co bądź idą w dobrym kierunku, mimo że oni aż tak do końca tego nie okazują, podoba mi się ich styl w jakim przebywają ze sobą, może dlatego, że ty tak to opisujesz. Mikuś jest taki, jakiego sobie wyobrażałam. Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i bardzo mi miło, że ktoś jest fanem mojego stylu pisania! Do następnego!

      Usuń