niedziela, 17 sierpnia 2014

4. Zaufanie zdobywa się każdego dnia.

   Otworzyła drzwi i zaprosiła go do środka. Uśmiechnął się i przekroczył próg. Przekręciła klucz w zamku. Nie chciał nic do picia, więc od razu usiedli na kanapie. Objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie. Automatycznie po jej policzkach popłynęły łzy. Oplotła mu ręce wokół pasa i podkurczyła nogi pod brodę. Wolną dłonią głaskał ją delikatnie po włosach. Podał jej pudełko chusteczek leżących na stoliku obok. Wydmuchała nos kilkakrotnie i usiadła po turecku.
- Może powiesz mi co się stało? Znaczy się, jak cię ten idiota skrzywdził.
- Zerwał ze mną, przedstawiając mi swoją nową dziewczynę. Ten cham mnie zdradzał i upokorzył, jakby po prostu nie mógł mi tego powiedzieć na osobności, a ta parszywa idiotka non stop się uśmiechała. W życiu nie czułam się gorzej. Nie chcę go więcej wiedzieć na oczy. Nigdy - wycedziła ze złością przez zęby.
- Dupek. Niech ja tylko go kiedyś spotkam. Nogi z...
- Stop! - ujęła jego twarz w dłonie. - To moja sprawa. Nie możesz jej załatwić za mnie. Teraz muszę się wyprowadzić z Bełchatowa, przenieść z jednego uniwersytetu na inny... Zrobić wszystko, by więcej go już nie spotkać.
- Gdzie chcesz się przeprowadzić?
- Nie wiem. Jak najdalej stąd, ale gdzieś, gdzie jest dobry uniwersytet.
- Może do Gdańska? Co studiujesz?
- Prawo.
- Wydział prawa na bank się znajdzie na Uniwersytecie Gdańskim. Wszystko ułożysz sobie od nowa, a w razie czego będę niedaleko i w każdym momencie... - założył jej kosmyk włosów za ucho. - Jeden telefon i masz moją pomoc. O każdej porze dnia i nocy, Jula, każdej, rozumiesz?
- Nie mogę być dla ciebie ciężarem. Dam sama radę. Zawsze tak było i zawsze będzie. Stara zasada: umiesz liczyć, licz na siebie.
- Od dziś możesz liczyć też na mnie. Pamiętaj - uśmiechnął się.
- Nie umiem szybko obdarzać ludzi zaufaniem. Nie potrafię, a ty nie jesteś wyjątkiem i nigdy nie będziesz. To uprzedzenie kryje się w mojej psychice. To nie puzzle, że przełożysz sobie jeden element i wszystko będzie "cacy". Nic nie będzie. Przez wiele lat nie było i nagle to ma się zmienić?! - wyraźnie uniosła głos.
- Co się z tobą dzieje? Wiem, że masz trudny okres w życiu, ale to wcale nie oznacza...
- Wyjdź. Chcę być sama. Starczy już tego współczucia. Jeszcze chwila i zacznę nim rzygać.
- Jesteś pewna? - wstał z miejsca.
- Tak - pokiwała głową. - Jestem pewna. Nie jestem przyzwyczajona, że ktoś się o mnie non stop troszczy. To dla mnie nienormalne, nienaturalne, wręcz dziwaczne.
- Przecież miałaś chłopaka... On nie opiekował się tobą?
- A jak miał to robić? Przytulał mnie, całował... Rozmawiał, potrafił zadzwonić o drugiej w nocy i spytać czy śpię. Kochał mnie, a potem coś się zepsuło. Wyjechałam z przymusu do Hiszpanii na wymianę. Kilka miesięcy zrujnowało całe moje życie. Zdradził mnie. Znalazł sobie inną i bał się wyznać mi prawdę. Wróciłam kilka dni temu i zastałam taki stan rzeczy. Posypałam się - łza spłynęła po jej policzku. Otarła ją wierzchem dłoni. - Idź już. Spotkamy się za jakiś czas.
- Na pewno? Nie chcę stracić z tobą kontaktu - spojrzał jej głęboko w oczy.
- Z racji zawodu, który chce wykonywać, nie potrafię kłamać. Czuję się, jakbym cały czas mówiła pod przysięgą. Jeżeli powiedziałam, że się spotkamy to tak będzie.
- Kiedy?
- Umówimy się później. Nie mam teraz do tego głowy. Chcę być sama. Muszę sobie wszystko poukładać od nowa.
- Jakbyś nie znalazła mieszkania...
- Zostaw mnie samą, proszę. Niedługo przestanę słyszeć własne myśli.
- Dobrze. Do zobaczenia - skierował się w stronę drzwi.
- Cześć.
   Wyszedł i zaraz po tym usłyszał dźwięk klucza przekręcanego w zamku. Tak, jak uprzednio zbiegł schodami i znalazł się w otoczce chłodnego, letniego wieczoru. Minęło go młode małżeństwo z wózkiem dziecięcym i psem na smyczy. Ten obrócił łeb w jego stronę. Czarne oczy setera irlandzkiego przypatrywały mu się uważnie i jakby rozumiały jego sytuację, beznadziejną wręcz.

__________

Witam.

Dodaję trochę szybciej, ponieważ pod poprzednim rozdziałem znalazło się dziesięć Waszych komentarzy! Oby tak dalej!

Każdy komentarz to mała cegiełka budująca chęć do publikowania kolejnych części opowiadania.

Dziękuję za wszystkie miłe słowa! One naprawdę pomagają.

Pozdrawiam, Zuza.

12 komentarzy:

  1. no ciekawie, ciekawie ;D coraz ciekawiej ;)
    Mam słabość do Mateusza, więc czekam na następny ;D
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam również!

      Usuń
  2. Robi się ciekawiej, coraz bardziej wciąga ;) Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. mam nadzieję, że Mika wreszcie zdobędzie jej zaufanie. musi się tylko jeszcze bardziej postarać.
    no i ta główna bohaterka... wygląda, jakby ciągle tylko rozpaczała. może pokażesz ją z innej strony? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byś rozpaczała. Spokojnie, wszystko w swoim czasie.

      Usuń
  4. Matko początek *-*
    Jezu, kolejny rozdział, świetny!
    only_dreamsx

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja to widzę tak - ONA MUSI PRZEPROWADZIĆ SIĘ DO GDAŃSKA I JESZCZE BĘDĄ SĄSIADAMI. Byłoby cudownie *.* Ale oczywiście liczę, że zaskoczysz nas czymś...
    Cudownie piszesz, bo tak lekko i przyjemnie się czyta. Bajka!

    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zaskoczenie będzie jeszcze nie jedno. Dziękuję za pochwały! Do kolejnego!

      Usuń
  6. Super, jestem po wrażeniem i niesamowicie mnie to wciągnęło, Mika jest taki... taki, którego się spodziewałam. Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby z każdym rozdziałem wciągało jeszcze bardziej...

      Usuń